Tajemniczy wojownik

Konferencja wygłoszona w Toruniu 3 lutego 2017 r. podczas rekolekcji „Jerycho – moc uwielbienia. Burzenie twierdz warownych."

Kiedy patrzymy na wędrówkę synów Izraela z Egiptu do Ziemi Obiecanej, dostrzegamy liczne dowody obecności Boga. Już na samym początku, kiedy wyprowadzał ich z kraju niewoli, za dnia towarzyszył im na pustyni słup obłoku, a nocą - słup ognia. To były widzialne znaki niewidzialnego Boga, dowody Jego obecności. Później dawał im do zrozumienia, że jest blisko, szczególnie kiedy doświadczali trudności, problemów, braków. Wówczas przekonywali się, że On jest. Nie wtedy, kiedy było im dobrze, ale właśnie gdy było im źle. Nasze życie jest podobne do życia synów Izraela, a ich historia może być  dla nas lustrem - również nam Bóg objawia się, kiedy doświadczamy braków, trudności, problemów czy chorób. 
Odwagi, Ja jestem
Pamiętamy scenę z Ewangelii św. Jana, kiedy po rozmnożeniu chleba Jezus nakazał swoim uczniom, aby przeprawili się na drugą stronę Jeziora Galilejskiego, a On sam udał się na górę, aby się modlić. Uczniowie próbowali przepłynąć jezioro, ale wiatr był im przeciwny. Trudzili się przy wiosłowaniu, nie mogli pokonać siły żywiołu. Ewangelista pisze, że Jezus widział ich trud, wysiłek, sytuację, w której się znaleźli i postanowił przyjść im z pomocą. Działo się to między godziną trzecią a szóstą naszego czasu, nad ranem - jeszcze było ciemno, może świtało. Uczniowie, widząc postać kroczącą po wzburzonych falach Jeziora Galilejskiego, byli przerażeni, myśleli, że to zjawa i zaczęli krzyczeć. Wtedy Jezus powiedział do nich: „Nie bójcie się. To Ja jestem. Odwagi, nie lękajcie się” (por. J 6,20). Ta scena pokazuje nam, w jaki sposób w podobnych sytuacjach Bóg objawia się w naszym życiu. My również trudzimy się dążąc do wieczności i często czujemy, że wiatr jest nam przeciwny. Zły duch działa przez nałogi, grzechy, trudności życiowe, nieszczęścia, problemy - moglibyśmy przytoczyć wiele takich sytuacji. Wydaje się, że stoimy w miejscu, że nie wzrastamy w świętości. Jezus to widzi. Tak naprawdę On się modli za nas, byśmy nie zawrócili, nie utracili wiary. W Liście do Hebrajczyków czytamy, że Chrystus jako arcykapłan wstawia się za nami (por. Hbr 4,15n). Mamy kogoś, kto za nas się modli, kiedy się trudzimy, gdy coś nam się sprzeciwia. Tak naprawdę nie jesteśmy sami. On nie tylko nas widzi, ale wstawia się za nami, a kiedy widzi, że ubywa nam sił, wtedy przychodzi po wzburzonych falach naszego życia i mówi: „Odwagi, nie bójcie się, to Ja jestem”. To, co się pojawiło w twoim życiu, jak się zjawiło, tak szybko zniknie, a On jest. Chodzi o to, aby skupić się nie na tym, co widoczne dla oczu, ale na tym, co niewidoczne, bo to tak naprawdę jest ważniejsze. Jeśli patrzymy na jakieś drzewo owocowe - jabłoń, gruszę - widzimy owoce. Zmysły nam podpowiadają, że one są najważniejsze, tymczasem, istotniejsze są niewidoczne korzenie, bo wystarczy je uszkodzić i to, co widoczne, zwiędnie, uschnie. To, co widoczne, wskazuje na to, co niewidoczne, a jest najważniejsze. I tak samo mamy patrzeć na to, co nam się przydarza. 
Pan z tobą
W Księdze Sędziów czytamy o Gedeonie (Sdz 6,11-24). Madianici, wrogi naród, często najeżdżali ziemie izraelskie, niszcząc je, pustosząc, grabiąc, pozostawiając Izraelitów bez środków do życia. Gedeon młócił zboże na klepisku, by je później ukryć przed nimi, by on i jego rodzina mogli przeżyć. Ukazał mu się Anioł Pański, który powiedział: Pan jest z Tobą, dzielny wojowniku! (Sdz 6,12). Te słowa skierował do kogoś kto się bał, lękał - a jednak nazwał go w ten sposób. Każdy z nas jest dzielnym wojownikiem, kiedy trwa przy Bogu, nie rezygnuje z Niego, z wiary, nie porzuca modlitwy, mimo że wiatr jest przeciwny. Zło chce nas zniechęcić, robi wszystko, by człowiek przestał ufać Bogu, rozmawiać z Nim, by targnął się na swoje życie, by stwierdził, że ma go dość. Jeśli się nie poddajemy, jesteśmy dzielnymi wojownikami. Matka, która ma niewielkie wynagrodzenie za pracę, a jednak potrafi utrzymać swoją rodzinę, boryka się z wieloma trudnościami, problemami, a mimo to trwa, choć nie jest jej łatwo - jest dzielnym wojownikiem. Ktoś walczy z uzależnieniem, chociaż nałóg jest silniejszy, ale nie rezygnuje - jest dzielnym wojownikiem. Ktoś, kto ma trudności małżeńskie i mimo tego trwa, choć mógłby dać sobie spokój - jest dzielnym wojownikiem. Kiedy ci jest ciężko, trudno, kiedy cierpisz, Bóg przychodzi pod postacią anioła i mówi: „Jesteś dzielnym wojownikiem, Pan jest z tobą!”. 
Te słowa słyszysz bardzo często, choćby cztery razy w ciągu jednej mszy świętej. Bóg przez kapłana, jak kiedyś przez anioła, mówi do nas: „Pan jest z tobą”, „Pan z wami”. W twojej sytuacji nie jesteś sam. Bóg cię nie zostawił ani nie porzucił, jest z tobą. Z jakiegoś powodu Go nie widzimy, bo skupiamy się na tym, co jest widoczne dla oczu, doświadczalne dla zmysłów, a nie dla wiary. Tymczasem wiara jest ważniejsza od zmysłów, bo one często wprowadzają w błąd. Kiedy kapłan wypowiada słowa Jezusa: „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie”, w tym momencie chleb staje się Ciałem, a wino Krwią, nasze zmysły jednak niczego nie dostrzegają. Dla nich rzeczywistość pozostaje niezmieniona, dalej widzimy chleb i wino. Pod tym względem nas oszukują. Dla wierzących najważniejsze jest to, co niewidoczne. Wiara mówi nam: to jest Pan, to jest Jego Ciało, to jest Jego Krew. Ze czcią padamy na kolana, ze czcią przyjmujemy komunię świętą, adorujemy, bo opieramy się na wierze, która wskazuje na rzeczywistość niewidzialną. 
Wszystko jest możliwe
Coś podobnego dzieje się właśnie w trudnych sytuacjach - małżeńskich, rodzinnych, zawodowych. Doświadczamy przez zmysły jakiegoś zła, cierpienia, bólu. Jeśli oprzemy się na zmysłach, zwątpimy, pojawi się lęk, zaczniemy się martwić. Sytuacja się nie zmieni, a co gorsza, trudność się pogłębi. Natomiast jeśli oprzemy się na wierze, jeśli dostrzeżemy obecność Boga, diametralnie zmieni się nastawienie naszego serca. Nie będzie w nim lęku, zmartwienia, ale radość, pokój, bo jest Pan. Nieważne, co dzieje się na zewnątrz, ale co dzieje się wewnątrz mojego serca. Nieszczęście zamienia się w szczęście. Gedeon zaczął narzekać: „Jak to możliwe, że Pan może być z nami? Gdzie są te cuda, o których opowiadają nasi praojcowie, jakich Bóg zdziałał w Egipcie i na pustyni? Nie ma ich, nie widać! Gdzie jest Bóg?” (por. Sdz 6,13). A anioł odparł: „Gedeonie, nie narzekaj, bo wtedy sytuacja się nie zmieni, ale oprzyj się na Panu, który jest w tobie i Jego mocą pokonaj Madianitów. Wybaw siebie i innych” (por. Sdz 6,14). Kapłan w czasie mszy świętej mówi: „Pan z wami”. Pan jest z tobą, to twoja moc. Kiedy narzekasz, kiedy się martwisz, czy sytuacja się zmienia? Nie, a ty się tylko bardziej nakręcasz. Ktoś powiedział, że to, o czym myślisz, na co patrzysz, czym się dzielisz - to rośnie. Kiedy mówisz o złu, patrzysz na nie i o nim opowiadasz, ono rośnie w twoim sercu i w sercu osoby, z którą się dzielisz. Przeżywasz lęk, niepokój, a demony na tym bazują. To je przyciąga. O szatanie mówi się, że jest lękiem. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości (1 J 4,18). Lęk jest jej przeciwny. Wiemy, że Bóg jest miłością. Pan jest z Tobą i nie ma takiej sytuacji, w której by Go nie było, bo gdyby Go nie było, to i nas by nie było. Beze mnie nic nie możecie uczynić(J 15,5), bez Boga nie możemy oddychać, poruszać się. Jeśli oddychamy, to dlatego, że Pan jest z nami. Jeśli się poruszamy, to dlatego, że On jest z nami. Jezus mówi, że wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy (Mk 9,23). Wiara dotyczy nie tego, co spostrzegamy, rzeczywistości widzialnej, ale tej niewidzialnej, opiera się na obietnicach. Dzięki temu, że obietnice pochodzą od Boga, wszystko staje się możliwe, bo kiedy Bóg obiecuje, Jego słowo zawsze się spełnia. 
Co jest w twoim sercu?
Weźmy scenę z Księgi Jozuego, kiedy Izraelici po raz drugi przybyli do Ziemi Obiecanej. Kiedy tam dotarli za pierwszym razem, przeżyli zwątpienie. Dali zasiać sobie lęk. Złe wieści sprawiły, że kierowali się niewiarą. Wypowiedzieli ją: „Nie wejdziemy, nie damy rady, obyśmy pomarli na pustyni” (por. Lb 14,2). A Bóg odparł: „Niech wam się stanie tak, jak powiedzieliście” (por. Lb 14,28). Księga Przysłów mówi, że słowami ust swoich się wiążesz. Kiedy po 40 latach synowie Izraela po raz drugi przyszli do Ziemi Obiecanej, nie było pośród nich nikogo oprócz Jozuego i Kaleba, kto wyszedłby z Egiptu. Wszyscy inni pomarli na pustyni. Tylko ich dzieci i wnuki stanęły nad brzegiem Jordanu i mogły patrzeć na Jerycho, pierwszą warownię, która stanęła im na przeszkodzie. Jeżeli chcemy wejść w posiadanie czegoś, czyli Ziemi Obiecanej, np. żebyśmy byli pełni radości, szczęścia, warto sobie uświadomić, że najpierw trzeba oczyścić swoje serce. By zdobyć zdrowie, wolność, błogosławieństwo czy inne łaski, trzeba uporać się ze swoim sercem. Ono nie pozwala zdobyć tego, co Bóg nam daje. Jerycho to twierdza warowna. Możemy na nie spojrzeć w dwojaki sposób: twierdzą może być jakiś nałóg, choroba, nieszczęście. Ale skłaniałbym się ku temu, by - patrząc na Jerycho - zobaczyć to, czego nie mamy, czego w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zdobyć, np. zdrowie, bo choroba jest nieuleczalna, czy wolność, bo jest nałóg, czy pomyślność  materialną. Warto szukać odpowiedzi na pytanie, jak zdobyć to twoje Jerycho, które wydaje się nie do zdobycia. Co zrobić? Jak pokonać twierdzę warowną? I pierwsza odpowiedź na to pytanie brzmi: najpierw spójrz na swoje serce. Co się w nim kryje? 
Pewna osoba przyszła na rozmowę i powiedziała: „Proszę ojca, mam problem z mężem, nie mogę wytrzymać, mam już tego dość”. Odparłem: „Jest bardzo prosty sposób, aby ten problem rozwiązać”. „A jaki?”. „Pomódlmy się o śmierć dla męża, Bóg go zabierze i problem zniknie”. Oburzyła się: „Co ojciec mówi? Ja tu nie przyszłam prosić o śmierć dla męża, tylko szukam pomocy!”.Zauważmy, że często patrzymy na osoby jak na problem: „Mam problem z dzieckiem, z mężem, ze sobą. Chce się tego pozbyć”. Takie są myśli, a to też odnosi się do serca, uczuć. Sercem chcę się pozbyć problemu, którym jest mąż, dziecko czy ja sam. Czy Bóg taką prośbę spełni? W czasie rozmowy okazało się, że ta osoba nie chce pozbyć się męża. Dlaczego, skoro jest problemem? Wtedy dopiero zaczęła sobie uświadamiać, że tak naprawdę go kocha, nie wiedziałaby, co zrobić bez niego. A co jest rzeczywistym problemem? Złość, którą ona czuje, kiedy widzi, że jest pijany, kiedy wydaje pieniądze na alkohol. I okazało się, że problem nie tkwi w mężu, tylko w jej sercu. Zaczęła inaczej podchodzić do tej sytuacji. Patrzyła na męża i mówiła: „Boże, dziękuję Ci za niego, za to, co się z nim dzieje, bo to jest lustro dla mojego serca. Gdyby nie ta sytuacja, nie wiedziałabym, że mam w sobie tyle złości, że nie mam cierpliwości, miłości, że nie potrafię pokochać go takim, jakim jest”. Nagle odkryła, że jest pyszna, że wpada w gniew, kiedy nie ma nad nim władzy, kiedy on czy dziecko jej nie słuchają, a chciałaby, by wykonywali jej polecenia. Kiedy zaczęła się wyrzekać złości, pychy, urazy, braku cierpliwości… nagle mąż przestał pić. Chodzi o serce. Jeśli chcemy coś zdobyć dla swojej rodziny, patrzmy na serce, bo jeśli nie będzie ono oczyszczone, łaska nie przyjdzie. Kiedy prosisz Boga, On odpowiada, ale udziela się przez ciebie. Jeśli twoje serce jest twarde, stajesz się niezdolny, by przyjąć łaskę w imieniu męża czy dzieci. Bóg patrzy na serce i bada je. 
Podnieście głowy
Kiedy Jozue stanął przed Jerychem, przed twierdzą warowną i przechadzał się w nocy, spotkał tajemniczą postać i rzekł do niej: Czy jesteś po naszej stronie, czy też po stronie naszych wrogów? (Joz 5,13). Usłyszał odpowiedź:…jestem wodzem zastępów Pańskich i właśnie przybyłem (Joz 5,14a). Wtedy Jozue upadł twarzą na ziemię i oddał mu pokłon. Dla Jozuego to było niezwykłe objawienie. Zobaczył to, czego inni tak naprawdę nie widzieli: wodza zastępów Pańskich. A to oznaczało, że nie jest sam, że zdobycie Jerycha jest możliwe, bo jest Pan. Doświadczenie uzdrowienia, uwolnienia jest możliwe, bo jest Pan. Wyrwanie współmałżonka, dziecka ze zła jest możliwe, bo jest Pan. „Odwagi, nie bójcie się, to Ja jestem”. To, co wam się przytrafiło, zniknie, a Pan jest, więc nabierz odwagi. W Ewangelii wg św. Łukasza Jezus mówił o końcu świata, wspominając przy tym o trzęsieniu ziemi, wojnach, głodzie, zarazie, ale zapewnił też: A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (Łk 21,28). Czyli to, co się nam przydarza złego, trudnego, bolesnego nie ma za zadanie oderwać naszego wzroku od Boga i skupić na nas, ale ma być okazją, by podnieść głowę, nabrać ducha, a to oznacza oddać chwałę Bogu, czyli trwać w uwielbieniu, dziękczynieniu i spodziewać się dobra, zbawienia. Słowo zbawienie - soteria - kryje w sobie wiele niezwykłych, treści jak przebaczenie grzechów, uwolnienie, uzdrowienie, dobre samopoczucie. Kiedy przytrafia się trudna sytuacja, problem, nie mamy się zamartwiać, tylko oddać chwałę Bogu i oczekiwać uzdrowienia, uwolnienia, dobrego samopoczucia, które z tej sytuacji wynikną. Nieszczęście zamienia się wtedy w szczęście. Kiedy człowiek postrzega to, co jest niewidzialne, czyli Pana, zaczyna doświadczać szczęścia w nieszczęściu. Najpierw jego serce się uspokaja, wycisza, napełnia radością, pokojem, a później sam staje się świadkiem, jak przez wewnętrzną przemianę zmienia się rzeczywistość zewnętrzna. Człowiek staje się podobny do zaczynu, który wpływa na całe ciasto powoli, ale skutecznie. Nagle okazuje się, że wszystko się odmienia i niemożliwe staje się możliwe. Z kolei nawet staje się niemożliwe wtedy, kiedy człowiek zapatrzy się w zło, w to, co mu się przydarza. Demony zrobią wszystko, żeby okraść go z wiary, z odwagi. Jezus mówi, że diabeł to złodziej, który przychodzi, aby niszczyć, zabijać i kraść (por. J 10,10). On niszczy twoją radość, pokój, okrada cię z tego, co Bóg w tej sytuacji ci przynosi. Zrobi wszystko, byś skupił się na nim, a nie na Bogu. Jezus zaś mówi „Odwagi, nie bójcie się, Ja jestem”. Jeśli w sytuacji, w której się znajdujesz, odkryjesz Boga, twoje serce wypełni radość, z twoich ust wytryśnie uwielbienie. 
Stawiam sobie Pana przed oczy
To niezwykłe, że uwielbienie równa się uzdrowieniu: kiedy oddajesz cześć Bogu, wracasz do zdrowia psychicznego, duchowego, fizycznego. Musisz jednak podnieść głowę, nabrać ducha, czyli otworzyć się na działanie Ducha Świętego. Wtedy doświadczysz zbawienia, zobaczysz, jak przeobficie będzie ci udzielona łaska w postaci uzdrowienia, uwolnienia, dobrego samopoczucia. Jeśli zapatrzysz się w zło, będziesz narzekać, martwić się, lękać, to sytuacja się nie zmieni, a ty popadniesz w depresję. Modlitwa nie zadziała, bo to nie magia. To przestrzeń, która pokazuje nam, że Bóg jest i wtedy wszystko się zmienia. Modlitwa ma ci pomóc dostrzec obecność Boga. Jeśli spełni tę rolę, jest cudowną modlitwą. Jeśli uwierzysz, że On jest, zobaczysz, jak w twoim sercu pojawi się pokój, radość, a sytuacje zewnętrzne się zaczną zmieniać, bo jest Bóg. Wtedy słowa, które anioł wypowiedział do Gedeona: Idź z tą siłą, jaką posiadasz i wybaw Izraela z rąk Madianitów(Sdz 6,14b) - będą do ciebie przemawiać. Pan jest twoją siłą. Na mszy świętej kapłan w imieniu Boga mówi: „Pan z wami”, by nas oderwać od tego, co widzialne, a zwrócić uwagę na Tego, który jest niewidzialny, a który jest realnie obecny w naszym życiu i to w tej sytuacji, w której się znajdujemy. Pan jest z nami, choć Go nie widzimy, ale jest. Dlatego opieramy się na wierze, a nie na zmysłach, bo one wprowadzają nas w błąd, wiara zaś odbiera rzeczywistość niewidzialną. Synowie Izraela nie weszli do Ziemi Obiecanej, bo nie uwierzyli, że jest to możliwe, że z nimi jest Pan. Jozue po 40 latach wprowadził ich tam, bo uwierzył, że niewidzialne jest rzeczywiste. Skoro z nami jest Pan, damy radę i nie musimy się lękać żadnej twierdzy warownej. Z nami jest ta moc, dzięki której wszystko staje się możliwe - nieszczęście staje się szczęściem, choroba staje się zdrowiem. Wszystko zaczyna się zmieniać, bo z nami jest Bóg. Dzisiaj Pan będzie postawiony przed naszymi oczyma. Psalmista Dawid pisał: Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy, nie zachwieję się, bo On jest po mojej prawicy (Ps 16,8). I o to właśnie chodzi. Jeśli On jest przed naszymi oczyma, nie musimy się lękać, dusza się nie zachwieje. Ale jeśli zniknie z naszych oczu, wtedy ukaże się przed nami szara rzeczywistość, trudna, bolesna, pełna lęku. Dlatego stawiaj sobie zawsze Pana przed oczy, a wówczas nieważne, co dzieje się na zewnątrz - twoje serce będzie spokojne. 
 o. Józef Witko OFM
Konferencja wygłoszona w Toruniu 3 lutego 2017 r. podczas rekolekcji „Jerycho – moc uwielbienia. Burzenie twierdz warownych”.
Konferencja opublikowana w Posłanie 1/2018